Uwielbiam książki
Ericha Kestnera. Czytając je (lub słuchając, co łatwiejsze, bo w
ostatnim *)
zupełnie nie czuć, że zostały napisane przed blisko stu laty. Co
więcej, podejście autora do dzieci do dziś jest rzadkie – są
tam traktowane serio, bez patrzenia z góry, z pełną empatią i
zrozumieniem. Szczególnie zachwyciła mnie przedmowa do „Latającej
Klasy”, w której pisze o tym, że dzieci wcale nie są z zasady
szczęśliwe i tragedie przez nie przeżywane wcale nie są mniejsze
od tych dorosłych. No i właśnie o tym, że małe dzieci wcale nie
mają małych problemów.
dziesięcioleciu wydane zostały wyłącznie w formie
audio
Niestety nie jest po
przekonanie powszechne, o czym niedawno przyszło mi się przekonać
w pracy. Niestety niektórzy rodzice nie uświadamiają sobie, że
dzieci miewają problemy i to bardzo poważne. Co więcej dla nich
samych są to problemy często o wiele większe niż dla dorosłych.
Dzieje się tak z dwóch powodów. Po pierwsze dzieci mają
ograniczone możliwości w radzeniu sobie z problemami. Z jednej
strony dlatego, że ich mózg nie jest jeszcze w pełni dojrzały
(nie jest taki do 18 a według niektórych autorów nawet do 25 roku
życia!), nie mogą wpływać na swoje emocje równie skutecznie, nie
mogą nabrać do problemów dystansu. Doświadczyły w swoim życiu
mniej, mają mniejsze doświadczenie w rozwiązywaniu problemów,
mniejszy także mają zakres dostępnych strategii. Z tego powodu
problemy, które dla nas – dorosłych wydają się niewielkie mogą
po prostu dziecko emocjonalnie, a nawet poznawczo przerastać.
Po drugie dzieci mają o
wiele mniejszą możliwość manewru. Jakby nie patrzeć dorosły
mając problem może zrobić bardzo wiele – od telefonu do
przyjaciela, wizyty u terapeuty, zmianę pracy po zakup nowych butów.
Tak naprawdę możliwości jego są ograniczone tylko wyobraźnią i
zasobnością portfela. W przypadku dziecka jest zupełnie inaczej,
bo ma przecież bardzo ograniczony wpływ na własne życie. Dziecko
nie może zdecydować o niepójściu do szkoły, o niewidzeniu
eksprzyjaciółki, o niemieszkaniu w pokoju z siostrą, z którą się
pokłóciło. Tak naprawdę nie ma nawet jak szukać wsparcia na
własną rękę. Jeżeli problem dziecko przerasta (a jest to bardzo
częste) ono po prostu potrzebuje wsparcia u osób, które są
najbliżej, czyli rodziców.
Rolą rodziców jest
właśnie tego wsparcia udzielić okazując przy tym delikatność i
szacunek. W większości przypadków (nawet dorosłych!) najlepszym
co możemy zrobić dla drugiego człowieka, to po prostu go
przytulić. I to jest właśnie to, czego potrzebuje dziecko w
kłopocie. Drugą rzeczą jest wysłuchanie go – jeżeli tylko chce
mówić. Łączy się to z jedną z najgorszych, choć najczęściej
stosowanych strategii, czyli przesłuchaniem. Zanim zadamy dziecku
jakieś pytanie zastanówmy się, po co to robimy. Czy chodzi o
udzielenie dziecku wsparcia – realną pomoc, czy o zaspokojenie
własnej ciekawości i uspokojenie swoich nerwów? Jeżeli chodzi o
pierwszą kwestię – wytłumaczmy dziecku dlaczego chcemy wiedzieć
co się stało i pozwólmy mu zdecydować czy i ile chce nam
opowiedzieć. Jeżeli o drugą – dajmy sobie spokój. Jesteśmy
dorośli, możemy trochę poczekać. Jeżeli dziecko nie chce mówić,
pewnie ma ku temu powód. Najprawdopodobniej właśnie taki, że
potrzebuje empatii i pomocy, a nie zaspokajania potrzeb dorosłego.
No i rzeczą, której na
pewno nie potrzebuje jest ocena tego, czy problem jest duży, czy
mały. Dzieci często miewają bardzo dorosłe problemy, których w
ogóle nie są w stanie konstruktywnie rozwiązać. Często też mają
problemy na miarę swojego wieku i te też są dla nich bardzo dużymi
problemami – czy chodzi o zostanie w przedszkolu, kłótnię z
koleżanką, czy odtrącenie przez rówieśników. To są duże
problemy, z perspektywy dziecka – wręcz ogromne i dorosły ma
obowiązek to uszanować. Jeszcze nikt nigdy nie przedefiniował
spojrzenia na swoje problemy, dlatego, że zostały uznane za małe
lub głupie. Co najwyżej uznał, że sam jest głupi, że nie
potrafi sobie z tym poradzić. A głęboko wierzę, że żadnemu
rodzicowi taki cel nie przyświeca.
*Przez
wydawnictwo Jung-off-ska, genialnie przeczytane przez Piotra
Fronczewskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz