niedziela, 25 października 2020

Skazujecie kobiety na śmierć


Na co dzień pracuję z rodzicami. Głównie z matkami. Z kobietami, z których każda ma swoją historię. Niektóre z nich popadają w depresję, ledwo sobie radzą mimo, że ich dzieci są zdrowe. Potrzebują pomocy i wsparcia, bo macierzyństwo jest trudne. Uważam, że to, co zrobił TK w praktyce skazuje kobiety na śmierć. Zaraz wyjaśnię dlaczego. 

Kobieta dowiaduje się, że płód, który nosi - ten, który miał być jej dzieckiem, nie ma mózgu, płuc, czy innych ważnych organów, że nie przeżyje poza jej ciałem. Dotąd mogła skrócić jego i własne cierpienie. Jej płacz był prywatny. Wiedza o cierpieniu ograniczała się do najbliższej rodziny. 
Teraz będzie publiczna. Żyjemy w kraju, w którym ciąża to dobro wspólne. Komentarze "no wreszcie", gratulacje, a nawet obmacywanie brzucha są na porządku dziennym. Oczekuje się od ciężarnej jednostajnej radości. Jest to trudne do zniesienia, gdy ciąża jest nieplanowana. Gdy (co zdarza się nierzadko) kobieta ma mieszane uczucia co do swego stanu i bynajmniej nie tańczy z radości. Nikt jej nie pyta, czy potrzebuje gratulacji czy wsparcia. Ma być szczęśliwa. 
Ale co jeżeli jej dziecko ma umrzeć? Brzuch rośnie, a ona na każdym kroku styka się z cudzą radością z okazji jej stanu. Co ma zrobić? Tłumaczyć każdemu, w tym sąsiadom, nieznajomym z pracy, że to nie tak, że tak naprawdę nie będzie dziecka? Ma ogłosić to na FB z błaganiem, by jej nie dręczyć? Dostanie masę serduszek i tulących emotek od obcych. Stanie się obiektem litości. A potem wszyscy będą jej unikać. Nieszczęście jest przecież jak trąd. 
A może powinna zamknąć się na pół roku sama ze swoimi myślami w dom? Może zapisze się do psychiatry na za rok? A może się zabije? Może to będzie jedyny sposób na to, żeby wyjść z tej sytuacji? Zakończyć niekończący się bieg myśli, uciec od współczujących spojrzeń? Ciąży się nie ukryje. Depresję i myśli samobójcze już tak. 
Nikt nie ma prawa nikogo skazywać na życie w takich warunkach. Tylko kobieta może zdecydować. I musi mieć do tego prawo. 
Może rzeczywiście klauzula o możliwości usunięcia ciąży z przyczyn embriopatologicznych nie jest potrzebna? Może po prostu uznamy, że skazywanie kobiety na cierpienie zwyczajnie zagraża jej życiu i zdrowiu i pozwolimy jej decydować zawsze? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz