Czy zatem kolorowanki to ślepa
uliczka? Moim zdaniem absolutnie nie. Tyle tylko, że przydają się
zupełnie komu innemu – rodzicom. Na rynku w ciągu ostatniego roku
pojawiła się spora ilość kolorowanek adresowanych do ludzi
dorosłych. Reklamowane są jako produkt antystresowy, jednak to nie
jedyna ich zaleta. Po pierwsze w ogóle mobilizują do tego, żebyśmy
chwycili do ręki kredki, których większość z nas nie miała w
rękach od końca podstawówki. Skłaniają do tego, by skupić się
na kolorze, pomyśleć nad zupełnie czym innym, niż zazwyczaj.
Pozwalają świetnie oderwać się od rzeczywistości, czyli
spełniają funkcję telewizora, ale przy tym pozwalają wypocząć,
nie dostarczają zbędnej stymulacji, poprawiają możliwość
koncentracji. Według pewnych badań wprowadzają mózg w stan bliski
temu, który uzyskać można w czasie medytacji.
Kolorowanki dla dorosłych są jednak
zupełnie inne, niż te dla dzieci. Powstają w czyjejś wyobraźni,
obrazki są różnorodne, niejednoznaczne – to właśnie
wypełnienie kolorem nadaje im charakter. Nie ma tam „prawidłowych”
i „nieprawidłowych” wypełnień. Są nierzadko ogromnie
skomplikowane, wymagają precyzji, a efekt często przechodzi
najśmielsze oczekiwania. Największą ich wadą jest to, że
kolorowanie wciąga i bardzo szybko okazuje się, że podkradane
dzieciom kredki w 12 kolorach szybko przestają wystarczać.
Podsumowując – następnym razem, gdy
przyjdzie wam na myśl, by kupić kolorowankę, zatrzymajcie się,
zamiast tego kupcie zwykłe kartki do drukarki i dwa komplety dobrych
kredek – jedne dla dziecka, drugie dla siebie. No i kolorowankę.
Taką, która wam się spodoba, z która będziecie chcieli obcować.
A gdy wrócicie do domu wyłączcie telewizor, wyjmijcie kredki i
kolorujcie. Żeby odpocząć, żeby się odstresować, żeby potem
móc się skupić na czymś innym, a także po to, żeby dać dobry
przykład dziecku – że rysowanie jest fajne, że nie jest domeną
dziecięcą, że frajdę z tego może mieć także stateczny i
poważny rodzic. Być może dzięki temu, wasze dzieci za 20 lat nie
będą potrzebowały kolorowanek, bo będą chciały, lubiły i
umiały po prostu rysować.
Dobrej zabawy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz