Nie wiem, czy właściwie jest jeszcze
coś do napisania, po tym wszystkim, co dzieje się w Internecie, ale
ja też nie jestem w stanie tego przemilczeć. W kraju, w którym
matki dzieci niepełnosprawnych skazane są na wegetację i
poświęcenie wszystkiego dzieciom, po których śmierci pozostają
tylko z długami, bez środków do życia. W kraju, w którym jako
jednym z niewielu państw w Europie mamy wciąż jeszcze domy
dziecka. W kraju, w którym niby panuje demokracja, a konstytucja
gwarantuje rozdzielność kościoła od państwa księża próbują
nam mówić, że mamy rodzić dzieci, które nie przeżyją poza
macicą tygodnia, dzieci pochodzące z gwałtu, których matki będą nienawidzić, które
będą przez resztę życia przypominały najgorsze chwile – chwile
upokorzenia, wstydu bezsilności. Dzieci, w których twarz będą
patrzyły i widziały swego oprawcę. Zgwałcone trzynastolatki mają
rodzić mimo, że może to być ostatnie dziecko w ich życiu, bo po
prostu ciąża zniszczy nie tylko ich przyszłość, ale też układ
rozrodczy nie mówiąc już o psychice. Właśnie tak ma być. Bo życie blastuli jest ważniejsze od
zdrowia kobiety.
Widzieliście kiedyś macicę przekłutą
drutami do robótek ręcznych? Ja widziałam, na wycieczce w
prosektorium i to nie jest przypadek, że właśnie tam. Wiecie jak to
wygląda? To są dwa druty połączone na środku gumką recepturką,
które wkłada się przez szyjkę macicy złączone, a potem
rozszerza wewnątrz. Przy odrobinie szczęścia (którego nie miały
setki tysięcy kobiet, w tym ta jedna, której macicę miałam okazję
oglądać) może ściana macicy nie zostanie przebita, nie będzie
krwotoku wewnętrznego i śmierci w jego wyniku. Taką kobietę
dałoby się pewnie uratować, ale przecież jeżeli ktokolwiek
zawiadomi pogotowie, ściągnie sobie na głowę policję i też pójdzie siedzieć, więc nie zawiadomi. Czy
naprawdę o to chodzi?
Czy naprawdę koniecznym jest, żeby
kobiety zaczęły popełniać samobójstwa z powodu ciąży? Czy
naprawdę nie będziemy mogły już dowiedzieć się, w jakim stanie
jest dziecko zanim nie ujrzymy na świecie ślicznego różowego
noworodka, albo cierpiącego potworka bez połowy głowy? Czy
naprawdę kobieta po traumie poronienia będzie musiała tłumaczyć
się przed prokuraturą z tego dlaczego poroniła i czy przypadkiem
nie podskoczyła, albo nie podniosła czegoś ciężkiego? Czy za
przewrócenie się na schodach mamy naprawdę iść na 3 lata do
więzienia?
Dla mnie jako kobiety to jest
niebezpieczny absurd. Dla mnie, jako matki trójki, a niedługo
czwórki dzieci jest to absolutnie przerażające. Wizja tego, że
moje dzieci mają wychowywać się jako półsieroty, bo dla kogoś
potencjalny płód rozwijający się w moim jajniku będzie
ważniejszy, niż życie ich matki to już sytuacja z horroru. Wizja
patrzenia na śmieć córki z podobnego powodu w ogóle nie dociera
do mojej wyobraźni.
Nie możemy się na to godzić.
Powinniśmy podjąć każda formę oporu wobec próby sprowadzenia
nas do średniowiecza, wobec stwierdzenia, ze nasze ciało nie należy
do nas, że jest nie ważne. Nie do wiary, że w XXI wieku przychodzi
nam walczyć o elementarną godność. Po kilku latach przerwy znów
kościół mówi nam, że jesteśmy niedokończonymi mężczyznami,
na których sumieniu w żadnym wypadku nie można polegać. Musimy
wyjść na ulice, wszystkie razem z babciami i małymi córeczkami, a
co ważniejsze z ojcami naszymi i naszych dzieci, bo ich też nasze
prawa i nasza śmierć będą dotyczyć.
Zgadzam się! Mądrze piszesz!
OdpowiedzUsuńZgadzam się! Mądrze piszesz!
OdpowiedzUsuń