sobota, 2 kwietnia 2016

Po prostu nie

Nie wiem, czy właściwie jest jeszcze coś do napisania, po tym wszystkim, co dzieje się w Internecie, ale ja też nie jestem w stanie tego przemilczeć. W kraju, w którym matki dzieci niepełnosprawnych skazane są na wegetację i poświęcenie wszystkiego dzieciom, po których śmierci pozostają tylko z długami, bez środków do życia. W kraju, w którym jako jednym z niewielu państw w Europie mamy wciąż jeszcze domy dziecka. W kraju, w którym niby panuje demokracja, a konstytucja gwarantuje rozdzielność kościoła od państwa księża próbują nam mówić, że mamy rodzić dzieci, które nie przeżyją poza macicą tygodnia, dzieci pochodzące z gwałtu, których matki będą nienawidzić, które będą przez resztę życia przypominały najgorsze chwile – chwile upokorzenia, wstydu bezsilności. Dzieci, w których twarz będą patrzyły i widziały swego oprawcę. Zgwałcone trzynastolatki mają rodzić mimo, że może to być ostatnie dziecko w ich życiu, bo po prostu ciąża zniszczy nie tylko ich przyszłość, ale też układ rozrodczy nie mówiąc już o psychice. Właśnie tak ma być. Bo życie blastuli jest ważniejsze od zdrowia kobiety.
Widzieliście kiedyś macicę przekłutą drutami do robótek ręcznych? Ja widziałam, na wycieczce w prosektorium i to nie jest przypadek, że właśnie tam. Wiecie jak to wygląda? To są dwa druty połączone na środku gumką recepturką, które wkłada się przez szyjkę macicy złączone, a potem rozszerza wewnątrz. Przy odrobinie szczęścia (którego nie miały setki tysięcy kobiet, w tym ta jedna, której macicę miałam okazję oglądać) może ściana macicy nie zostanie przebita, nie będzie krwotoku wewnętrznego i śmierci w jego wyniku. Taką kobietę dałoby się pewnie uratować, ale przecież jeżeli ktokolwiek zawiadomi pogotowie, ściągnie sobie na głowę policję i też pójdzie siedzieć, więc nie zawiadomi. Czy naprawdę o to chodzi?
Czy naprawdę koniecznym jest, żeby kobiety zaczęły popełniać samobójstwa z powodu ciąży? Czy naprawdę nie będziemy mogły już dowiedzieć się, w jakim stanie jest dziecko zanim nie ujrzymy na świecie ślicznego różowego noworodka, albo cierpiącego potworka bez połowy głowy? Czy naprawdę kobieta po traumie poronienia będzie musiała tłumaczyć się przed prokuraturą z tego dlaczego poroniła i czy przypadkiem nie podskoczyła, albo nie podniosła czegoś ciężkiego? Czy za przewrócenie się na schodach mamy naprawdę iść na 3 lata do więzienia?
Dla mnie jako kobiety to jest niebezpieczny absurd. Dla mnie, jako matki trójki, a niedługo czwórki dzieci jest to absolutnie przerażające. Wizja tego, że moje dzieci mają wychowywać się jako półsieroty, bo dla kogoś potencjalny płód rozwijający się w moim jajniku będzie ważniejszy, niż życie ich matki to już sytuacja z horroru. Wizja patrzenia na śmieć córki z podobnego powodu w ogóle nie dociera do mojej wyobraźni.
Nie możemy się na to godzić. Powinniśmy podjąć każda formę oporu wobec próby sprowadzenia nas do średniowiecza, wobec stwierdzenia, ze nasze ciało nie należy do nas, że jest nie ważne. Nie do wiary, że w XXI wieku przychodzi nam walczyć o elementarną godność. Po kilku latach przerwy znów kościół mówi nam, że jesteśmy niedokończonymi mężczyznami, na których sumieniu w żadnym wypadku nie można polegać. Musimy wyjść na ulice, wszystkie razem z babciami i małymi córeczkami, a co ważniejsze z ojcami naszymi i naszych dzieci, bo ich też nasze prawa i nasza śmierć będą dotyczyć.

2 komentarze: